- Liam? – Perrie zmierzyła Payne’a przerażonym spojrzeniem.
Chłopak wpadł do domu jak poparzony, po czym skulił się na
kanapie, oddychając ciężko.
- Czy ty… biegłeś? – Zayn pojawił się w drzwiach salonu,
obserwując go z niepokojem. – Liam? – usiadł obok niego, lekko trącając go w
ramię.
- On mnie obserwował!
- Hej, spokojnie! Co to za zamieszanie! – Jesy i reszta
domowników zjawili się w pokoju.
- Liama ktoś obserwował.
- Co? – Harry podszedł do przyjaciela, przytulając się do
jego kolan. – Liaś, co się stało?
- Poszedłem do domu i…
- COŚ ZROBIŁ?!
- Jesy! – Liegh spojrzała na nią z dezaprobatą. – Daj
Liamowi powiedzieć.
- KRETYNIE! CZEMUŚ MNIE NIE POSŁUCHAŁ?! MOGŁO CI SIĘ COŚ…
- Zamknij się Jesy! – Jade wybuchnęła, przykuwając
spojrzenie wszystkich w okół. – Liam, co się działo dalej?
- Poszedłem tam. Chciałem wybrać płytę. I trzymałem je w
rękach. Miałem Jaya Z i Wiza Kalifę i.. .I… On wiedział! On wiedział! On
wiedział!
- Liam – Jade przytuliła się do jego ramienia. – Liam,
spokojnie.
- Skąd wiesz, że wiedział? – Niall zmarszczył brwi.
- Pisał do mnie z zastrzeżonego numeru. Po prostu pisał. I
znał każdy pierdolony ruch!
- Wow – syknął Malik. Znał Liama dobrze i wszyscy wiedzieli,
że nie lubił przeklinać.
- To wziąłeś w końcu Kalifę czy Jaya Z?
- Nic nie wziął, baranie! – Jesy pokręciła głową z
dezaprobatą.
- Louis, czy ty mówisz poważnie? – Harry wywrócił młynka
oczami.
- Jak już narażał życie, mógł mi przynieść płytę. Nie
obraził bym się. Auu!
Perrie puknęła Tommo gazetą, dając mu do zrozumienia, że to
chyba nieodpowiednia chwila na takie rozmyślania.
- Chcesz się położyć? – Jade z troską ruszyła z Liamem na
górę. – Zrobię ci herbaty, a potem… - ich odgłosy zostały zakłócone przez
zamykane drzwi od sypialni.
- Czy ona nie była na niego śmiertelnie obrażona? – Niall
lekko się zdekoncentrował.
- Jak widać miłość nie zna granic – Leigh-Anne uśmiechnęła
się z przekąsem, opuszczając salon.
-A to niby co miało znaczyć?
- Że jesteś durniem – Perrie prychnęła i podążyła śladami
przyjaciółki.
- Ah te baby – jęknął Harry, rozsiadając się wygodnie na kanapie.
– Same z nimi problemy.
- Dlatego masz mnie! – uśmiechnął się Louis.
- Idź lepiej potrzymać rączkę Eleanor – odszczeknął Styles,
wychodząc.
- Dlaczego wszyscy opuszczają ten pokój w niemiłej
atmosferze? – zauważył Zayn.
- Idioci – jęknęła Nelson, idąc w stronę kuchni.
- O tym mówię!
Nie reagując na jęki chłopaków, którzy zostali w salonie, Jesy jeszcze raz przyjrzała się
treści dziwnego SMS’a.
OD: Zastrzeżony
Powinnaś zacząć się martwić, panno Nelson. J.
*następny dzień*
Z samego rana Jesy zebrała wszystkich w kuchni, aby omówić
najważniejsze sprawy. Zaczęła od podstawowych zasad, które od teraz miały
obowiązywać.
- Nie macie prawa wychodzić bez mojego pozwolenia. Jeśli
zobaczę Was na mieście bez jakiejkolwiek broni to zajebie, przysięgam! Poza
tym macie mnie informować o wszystkim co dostaniecie od kogokolwiek. Muszę
wiedzieć czy to nie jest ktoś od tego chuja.
Wymieniła jeszcze wiele innych postanowień. Wszyscy już po
pierwszych minutach byli tym znudzeni. Szczerze mówiąc nikt nie słuchał
wszystkich zasad. Nikomu nie chciało się tu siedzieć, ale nie mieli innego
wyjścia, Jesy zabiłaby ich, gdyby powiedzieli, że mają dość.
- To jak? Możemy już iść? – zapytał Zayn, gdy Jesy skończyła
swój monolog.
- Tak, możecie.
- No to ja, Jade, Niall i Leigh chcielibyśmy pójść na zakupy
– odezwał się Liam.
- Tylko macie wrócić przed trzynastą inaczej zabije! –
warknęła Nelson, po czym wyszła z kuchni. Dziewczyny szybko poszły się przebrać
i już po pięciu minutach były gotowe do wyjścia.
- Czy ja mogę wiedzieć po co Ci tyle makijażu? Bez tego
wszystkiego wyglądasz lepiej – powiedział Niall, przepuszczając swoją
dziewczynę w drzwiach.
- Nie podlizuj się – odparła Pinnock, a następnie udałą się
za Jade do samochodu. Horan pokręcił głową, zanim poszedł za nią. Na miejsce
dotarli po około godzinie. Niestety korki o tej porze były ogromne. Wszyscy
starali się dojechać do pracy, dlatego też dojazd do galerii był bardzo trudny.
- Nareszcie! – powiedziała Jade, gdy dojechali na miejsce.
- To gdzie najpierw? – zapytał Niall, wysiadając z
samochodu. Chciał podać rękę Leigh-Anne, ale dziewczyna ominęła go i udała się
za swoją przyjaciółką, która była już przy wejściu.
- Lepiej coś z tym zrób, bo nie będzie dobrze – szepnął Liam,
zamykając samochód.
- No, ale co ja mogę? Ma jakiegoś swojego focha i ja nic na
to nie poradzę – burknął Horan, wzruszając ramionami. Było mu trochę przykro,
ale wiedział, że to jego wina. Liam podszedł do dziewczyn, które o coś się
kłóciły, złapał Jade za rękę, po czym wszedł do galerii. Niall chciał zrobić to
samo, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Zdziwił się, gdy Leigh sama
podała mu dłoń. Uśmiechnęli się do siebie lekko, a następnie udali się za
przyjaciółmi. Chodzili od sklepu do sklepu, szukając ubrań dla siebie. Gdy byli
już cali obładowani różnymi torbami, postanowili udać się do wyjścia.
- Kogo my tu mamy – usłyszeli czyjś śmiech.
- Cher? Hej – uśmiechnęła się Leigh – Oh Demi i Danielle,
jakie miłe spotkanie – mruknęła.
- Tak, Li, my też cieszymy się, że się spotykamy tutaj –
zaśmiała się Lovato – To co blondasku, zmieniłeś swoje zdanie, co do mojego
numeru telefon?
- Nie, odwal się – burknął Niall, po czym złapał dłoń
Pinnock i wyszedł z galerii.
- A tego co ugryzło?
- Chyba nie podoba mu się to, że wpierdalasz się mu w
związek – powiedziała Jade, uśmiechając się słodko.
- A powiedział Ci ktoś kiedyś, że jesteś…
- Skarbie, radzę Ci nie skakać, chyba, że chcesz zadrzeć z
ich fanami.
- A co oni niby mogą…
- Demi! Spokój! – warknęła Cher, odciągając ją na bok.
Podczas, gdy obie kłóciły się o coś kawałek dalej, Danielle podeszła po Liama.
- To może ty skarbie, poszedłbyś gdzieś ze mną? – zapytała,
nie zważając na obecność Jade.
- N…nie – wyjąkał Liam, uśmiechając się niemrawo.
- Serio? Ale, że kurwa serio? – warknęła Jade.
- Siedź cicho i się nie odzywaj jebana gówniaro!
- Sama siedź cicho – warknął Liam – Żegnam – dodał stanowczo,
a następnie wyszedł wściekły z galerii, ciągnąc za sobą zdezorientowaną Jade.
- Co to było? – szepnęła Thirwall, gdy byli już w
samochodzie.
- Nic, wkurwiła mnie – burknął, odpalając auto. Niall prawie
wypluł swoje picie, gdy usłyszał wypowiedź swojego przyjaciela.
- Co ona mu zrobiła?
- Nie mi. Co byś zrobił, gdyby ktoś powiedział do Liegh-Anne
jebana gówniaro?
- Pewnie dostałby w twarz? W przypadku gdyby to była
dziewczyna, poszedłbym od niej, jak najdalej.
- No to widzisz – mruknął Payne.
- Czy Was totalnie pojebało! Jest już czternasta! Kurwa, mieliście
być o trzynastej!
- Wybacz, ale były korki – powiedziała Jade.
- Kurwa od tego są telefony, debile! Wiecie jak się wszyscy
martwiliśmy – warknęła Perrie, pojawiając się obok Jesy.
- Wybaczcie, ale to nie nasza wina – fuknęła Leigh-Anne, wbiegając
na górę. Niall udał się zaraz za nią.
- Liam, Jade, wy jesteście tymi odpowiedzialnymi,
powinniście do mnie zadzwonić – warknęła Nelson – Ale dobra zmykajcie na górę –
dodała, po czym podeszła do drzwi. Mogłaby przysiąc, że coś w nie zapukało.
Otworzyła je, a na wycieraczce leżało małe pudełko. Szybko zabrała je,
zatrzaskując drzwi. Udałą się do swojego pokoju, a następnie otworzyła pakunek.
- O kurwa – szepnęła, zatykając twarz dłonią.
____________________
marzę o spaniu. chce ktoś za mnie przeżyć ten tydzień? chcę już ferieeee :(
komentujcie miśki, to wiele dla nas znaczy <3
____________________
marzę o spaniu. chce ktoś za mnie przeżyć ten tydzień? chcę już ferieeee :(
komentujcie miśki, to wiele dla nas znaczy <3