Jade wstała o ósmej, ponieważ była głodna. Zdziwiła się gdy
obok niej nie było Liama. Lekko zdezorientowana zsunęła się z łóżka i udała się
na dół. Chciała wejść do kuchni, ale wtedy usłyszała szepty z piwnicy Jesy. Jak
najciszej podeszła do otworu w podłodze. Kucnęła, aby słyszeć co mówią inni.
- Nie ma kurwa takiej opcji, to nie może być on – do jej
uszu dobiegł głos Harry’ego.
- Jest opcja, że to Johnny, ale on nie wie o zaręczynach –
warknęła Cher.
- A skąd to niby wiemy? – wtrąciła się Danielle. A Jade mało
nie wpadła na dół. Co ta suka robi w moim
mieszkaniu pomyślała – Nie chce wpaść w jego zasadzkę.
- Ja też nie. Nie będę ratować amatorów – fuknęła Demi, a
Thirlwall mogła sobie wyobrazić jej spojrzenia na Leigh-Anne.
- Zaczynasz mnie wkurwiać dziewczyno – warknął Niall –
Jestem z Leigh-Anne i nie pozwolę Ci tak o niej mówić, więc lepiej skończ, albo...
- Albo co?
- Albo stracisz zęby i nie będę patrzył kurwa na to, że
jesteś dziewczyną – burknął. Jade szybko schowała się za ścianą, gdy usłyszała
czyjeś kroki. Chwilę potem zobaczyła wściekłego Nialla wychodzącego ze środka i
zaraz potem Pinnock biegnącą za nim. Gdy upewniła się, że nikogo nie ma,
wróciła do wcześniejszej pozycji.
- Okej, zaczynacie mnie wkurwiać – powiedziała stanowczo
Cher – Albo się uspokoicie, albo dopilnuje, że obie nigdy nie będziecie liczyły
się w tym biznesie – dodała.
- Dobra już dobra. Po co te nerwy? – zaczęła Peazer – Po za
tym ja nic nie zrobiłam. To ona zaczęła.
- Jade? Co ty tu robisz?
- O kurwa – wypsnęło się Thirlwall, gdy zdała sobie sprawę z
tego kto stoi za nią. Obróciła się, a jej oczom ukazała się wściekła Jesy i nie
mniej zdenerwowany Liam.
- Do łóżka – warknął Payne.
- Ale…
- Powiedziałem coś! – podniósł głos, a Jade mimowolnie się
zgarbiła. Chyba jeszcze nigdy nie widziała swojego chłopaka tak wściekłego.
- Ja…
- Powiedziałem coś raz i nie będę powtarzał! Dobrze wiesz,
że nie wolno Ci się przemęczać! Po za tym od tej chwili nie uczestniczysz w
akcji!
- Że kurwa co?! – wrzasnęła, a chwilę potem na górze
pojawili się wszyscy.
- To co słyszałaś! Nie będę ryzykował utraty Ciebie lub
dziecka. Koniec dyskusji, a teraz na idź na górę.
- Nie! – powiedziała stanowczo.
- Nie?
- Nie.
- Okej, ale ja nie będę Cię pocieszał, gdy stracisz nasze
dziecko! – warknął Liam. Wiedział, że to co powiedział nie było miłe, ale
zdawał sobie sprawę z tego, że to jedyny sposób, żeby Thirlwall go posłuchała.
Kilka sekund potem Jade poszła szybko na górę.
- Co to było?- zapytał Harry.
- Przecież ty właśnie powiedziałeś coś najgorszego co…
- I dobrze – wtrąciła się Jesy – Payne się uczy i wie, że to
był jedyny sposób na to, aby odciągnąć ją od akcji.
~~~~*~~~~
Godzinę później Liam wszedł do sypialni jego i Jade.
Wiedział, że dziewczyna musiała mieć trochę czasu na przemyślenie wszystkiego.
- Przepraszam – szepnęła Jade zawinięta w kołdrę – Nie musisz
przepraszać za to co powiedziałeś, bo wiem, że to był jedyny sposób na
zatrzymanie mnie przez zabiciem Johnny’ego lub któregoś z jego
współpracowników. I wiem też, że nie zostawiłbyś mnie samą, gdyby jednak coś
złego się stało – dokończyła, przekręcając się w stronę Liama. Payne podszedł
do łóżka i już po chwili Jade leżała wtulona w niego.
- Nie masz za co przepraszać. Cieszę się, że to zrozumiałaś –
uśmiechnął się lekko, całując ją w czoło.
- Tak już ze mną jest. Trzeba użyć najgorszego, żebym
przyznała się do błędu – westchnęła – Nie jest ze mną łatwo żyć, oj nie jest.
- Wiem – powiedział Liam – Ale i tak Cię kocham.
- Ja Ciebie też – odpowiedziała – Ale…
- O nie. To jest to złe ale – zaśmiał się lekko.
- Nie będę uczestniczyć w akcji, ale chce pomóc. Mogę
wymyślać plan lub pomóc wam w trenowaniu umiejętności, której nie macie, a mianowicie
nie robienia hałasu.
- Hej! To nie było miłe, ale przyznaje rację. Trening by się
przydał. Ale nie wychodzisz z łóżka dłużej niż na dwie lub trzy godziny. Lekarz
powiedział, że musisz ominąć ten czas poronienia czy czegoś takiego. Po za tym
do końca ciąży musisz uważać, ponieważ dziecko może urodzić się martwię, jeśli
będziesz się przemęczać.
- Wiem Liam, wiem – szepnęła Thirlwall, mocniej przytulając swojego
chłopaka.
- No to teraz czas iść na dół i zobaczyć co oni tam
wymyślili – powiedział Payne, wstając. Chwilę później zrobiła to także Jade.
Gdy zeszli do piwnicy wszyscy spojrzeli na nich zdziwieni.
- Tylko mi nie mów, że przekonała Cię do swojego zdania –
jęknął Zayn, za co oczywiście oberwał od Perrie.
- Owszem przekonała.
- Oh stary – zaczął Niall – Czy ty masz jeszcze coś do
gadania w tym związku? – dodał, co przykuło wkurzone spojrzenie Leigh.
- Jade może pomóc nam w treningach oraz w planowaniu akcji –
powiedział jakby nigdy nic – Oczywiście dwie, trzy godziny. Nie więcej. Jade to
zaproponowała, a ja się zgodziłem. Wszyscy dobrze wiedzą, że trening się nam
przyda
- Komu jak… - zaczęła Danielle.
- Oh zamknij się. Nikt nie prosił Cię w tej chwili o twoje
zdanie – warknął Payne, po czym konturował swoją wypowiedź – No więc Jade ma
rację. Trzy godziny to dla niej nie dużo o ile nie będzie się bardzo przemęczać.
- Payne dobrze kombinuje – powiedziała nagle Jesy – Podoba mi
się to, a teraz zacznijmy coś planować, bo mamy mało czasu.
- Po pierwsze – zaczęła Cher. – Jeśli dobrze pójdzie,
dowiemy się, gdzie jest Johnny w przeciągu kilku godzin, Selena się o to
postara.
- Dobra – przytaknął Harry. – Ale co potem?
- A potem wchodzimy i rozpierdalamy wszystkim łby – Niall wzruszył
ramionami, garbiąc się nieco pod pełnym dezaprobaty spojrzeniem Pinnock.
Niemniej nie przestał przeżuwać swoich chipsów.
- Właściwie to ja jestem jak najbardziej za – Malik przybił
Horanowi piątkę.
- Wy oczywiście myślicie, że wszystko przychodzi jak z
płatka, życie to nie pieprzona „Moda na sukces” – jęknęła Perrie, chowając
twarz w dłoniach. – Idioci.
- Pezz…
- Au – Edwards cofnęła rękę, a Zayn pytająco uniósł brew. –
Wciąż mnie czasem szczypie – pokręciła głową masując obolałe miejsce po ranie
postrzałowej. Wciąż obwiązane było niechlujnym bandażem, jednak Perrie
zapierała się, że nie potrzebuje lekarza.
- Obiecałaś mi, że…
- Okej, jeśli już mamy wbić do domu i siać spustoszenie,
zróbmy to chociaż z głową – Perrie przerwała jego wypowiedź, zwracając się do
wszystkich zebranych, jednak spojrzenie Zayna mówiło ni mniej ni więcej „jeszcze
wrócimy do tej rozmowy, droga panno”.
- Gdyby tak okrążyć dom, szanse na powodzenie byłyby lepsze –
wtrącił się Liam.
- Tak – przytaknęła Jesy.
– Ale…
Nagle po domu rozszedł się niemiłosierny huk. Ktoś
majstrował przy zamku od drzwi.
- Co do cholery…
Jesy zerwała się na nogi, a Cher pognała zaraz za nią,
chwytając ze schowka broń.
- Skąd ona ma tego tyle – szepnął Horan, jednak Leigh
pacnęła go w rękę, ignorując jego głupie gadanie.
Liam w geście desperacji schował za siebie Jade, a Malik
powtarzając jego ruchy, stanął obok, zgarniając do tyłu jeszcze Perrie, której
mina nie była nadto zadowolona.
Znowu huk i tym razem drzwi ustąpiły z ogromną łatwością, ku
zaskoczeniu Nelson. Zupełnie jakby ktoś miał klucze.
Serce podeszło wszystkim do gardeł, kiedy z ciemności
wynurzyła się skulona sylwetka.
- Nie ruszaj się albo strzelam – warknęła Cher.
Jak na zawołanie Danielle i Demi odblokowały spusty swoich rewolwerów,
jednak Jesy upuściła swój, wywołując w pokoju gęstą atmosferę.
- Jes…
- Nie strzelaj – Nelson zrobiła krok do przodu, ze
zmarszczonymi brwiami wciąż wpatrując się w ciemność.
Wszyscy zdziwili się, jednak posłuchali. Jesy nie
odstawiałaby szopki bez powodu.
- Jesy, co ty… - Harry pokręcił głową i zatrzymał się kilka
kroków za nią, równie zdziwiony. Znajdowali się bliżej drzwi niż reszta.
- Czy ktoś mi powie, czemu jakiś zmokły szczur stoi na
przedsionku, a my to akceptujemy? – prychnęła zdezorientowana Jade, wychylając
się poza barki Liama, by cokolwiek dostrzec. Mało brakowało, by uwiesiła mu się
na plecach niczym koala.
Chłopak zapalił światło, a stużki wody spływały z jego
przemoczonego swetra. Na dworze lało jak z cebra. Wszystkich zamurowało,
włącznie z Niallem, który upuścił paczkę paprykowych Leysów.
Louis przestąpił framugę, spoglądając na wszystkich spod
przymrużonych powiek. Harry zadrżał, gdy jego spojrzenie spotkało się z tymi
pięknymi niebieskimi tęczówkami, których miał już nigdy nie zobaczyć. A jednak…
- Cześć – Tomlinson westchnął. Wzruszył ramionami,
przejeżdżając wzrokiem po przyjaciołach. – To trochę długa historia…_______________________________
Hej!
Dzisiaj tylko ja dodaje rozdział. Napisałam go razem z Kukułką, gdy u niej byłam. Teraz ona siedzi sobie w UK (wredny cham nie wziął mnie ze sobą haha xd) więc jestem tylko ja, aby dodać rozdział. Za dwa tygodnie dodam następny, ponieważ jest już napisany, a potem gdy Kuku wróci rozdziały będę pewnie częściej. No to chyba tyle ode mnie haha
Komentujcie kochani!
Agnes x
LOUIS IS BACK!
Omg Lou wrócił! Nareszcie ♥
OdpowiedzUsuńJejku jakie to słodkie że Liam troszczy się o Jade i ich dziecko ♥
I dobrze robi że nie pozwala jej brać udziału w tych akcjach ♥
To takie urocze ♥
Wkurwiony Horan haha>>>>>>
Niech one w końcu przestaną robić wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę chłopaków, nie mogą zrozumieć że oni są szczęśliwi?
"życie to nie pieprzona „Moda na sukces” rozjebało mnie to hahahahahahahhaha
Dobra no ;)
Czekam na następny rozdział
Życzę weny
@so_movexx
NIE WIERZE PO PROSTU KURWA NIE WIERZE W TO CO PRZECZYTALAM MATKO LOUIS JPRDL JA WIEDZIALAM ZE ON ZYJE JA TO WIEDZIALAM !!! NIE MOGE SIE DOCZEKAC NASTEPNEGO MATKO TAK BARDZO CHCE JUZ NASTEPNY...
OdpowiedzUsuń@czokled27
KURWA RYCZE LOUIS BACK .
OdpowiedzUsuńFDJKHFJKSDGKSDH KOCHAM WAS <3
PRZEKAZ KUKUŁCE MIŁEGO POBYTU W UK <3
CZEKAM NA NEXTA <3
O KUR........ ZE CO!!!!!???? JPRDL !!!!CO ?!!!!!!!!! nie wierze !!!!! ale kocham was ze go nie usmiercilyscie,
OdpowiedzUsuńAAAA LOUIS ZYJE !!!!!!? aaaaaa umieram ...